-
Przypominaj mi proszę, od
czasu do czasu, żebym nigdy o nic się z tobą nie zakładał – westchnął ciężko
Kagami.
-
Oh, daj spokój, nie marudź i
ściągaj te spodnie.
Kagami
rzucił mu pełne wyrzutów spojrzenie, ale posłusznie spełnił polecenie. Aomine
uśmiechnął się,
zadowolony.
-
Możesz mi powiedzieć, co ci
w ogóle strzeliło do łba, żeby kupować coś takiego?- zapytał Taiga.
-
Był w promocji, poza tym,
stwierdziłem, że będziesz w tym wyglądał naprawdę ładnie.
-
Rozumiem twój tok myślenia,
ale moim zdaniem, kupowanie SWOJEMU CHŁOPAKOWI fartuszka kucharskiego z
wizerunkiem nagiej kobiety jest co najmniej nie na miejscu.
-
Dlaczego?- Aomine był widać
szczerze zdziwiony.
-
Mogę się nabawić kompleksów,
wiesz? Jeśli pociągają cię takie ciała, dlaczego jesteś ze mną?
-
Oh, daj spokój.- Aomine
machnął lekceważąco ręką.- Nie każ mi śpiewać ci miłosnych serenad pod oknem,
wiesz, że cię kocham i nie muszę ci tego mówić. No, a teraz zakładaj to!
Kagami
westchnął po raz kolejny i sięgnął po fartuszek. Zarzucił go sobie przez szyję
i
zawiązał z tyłu.
-
Hola, hola, tygrysku, a
bokserki?- Aomine uniósł znacząco brwi.- Zakład obejmował rozebranie się „do
rosołu”, a to nie oznacza, że masz robić mi rosół, tylko się rozebrać do naga.
ZUPEŁNIE naga.
-
Wiem, co to znaczy, głąbie!-
warknął Kagami, rumieniąc się.- A-ale nie bardzo mi się widzi chodzić po domu z
gołym tyłkiem na wierzchu!
-
A mnie się widzi i to bardzo
wyraźnie. No, już, ściągaj to, albo zrobię to za ciebie, a wiesz, że
przypadkiem mogę ściągnąć też sobie i skończy się to tak, że...
-
Dobra, dobra, zrozumiałem
aluzje!- warknął Kagami i ze złością chwycił za gumkę swoich bokserek.
Odetchnął głośno i wraz z wypuszczanym powietrzem, zdjął z siebie bieliznę.
Teraz
nie miał na sobie nic prócz tego nieszczęsnego fartuszka kupionego przez
Aomine.
-
No, a teraz zapraszam do
kuchni, moja kuchareczko.- Aomine mrugnął do niego okiem.
Czerwonowłosy
zarumienił się intensywnie na twarzy, po czym, spinając mocno pośladki,
podreptał do swojej
kuchni. Aomine dołączył do niego niemalże w podskokach i oparł się wygodnie o
blat.
-
No to...co chcesz na obiad?-
mruknął Kagami.
-
Ej, ej, nie przestrzegasz
kontraktu!- upomniał go Aomine.
-
...Czego sobie...życzysz na
obiad...mój...panie?- wykrztusił z siebie Kagami, odwracając głowę od
ciemnoskórego.
-
Mam ochotę na ostre curry z
kurczakiem, a na deser coś słodkiego, na przykład...ciebie, z bitą śmietaną i
truskawkami.
Kagami
poczuł na twarzy jeszcze większe rumieńce. Nie odzywając się słowem, zaczął
szykować potrzebne mu
składniki i naczynia. Aomine przyglądał mu się z uśmiechem, głównie skupiając
się na dolnej części jego muskularnego ciała. Przygryzł lekko wargę, myśląc
bynajmniej nie o owieczkach.
-
Nie chciałbyś może
przedłużyć tej naszej umowy do jutra?- wymruczał.
-
Nie – opowiedział twardo
Kagami.- Zrobię ci obiad, zjemy go i wracam do normalności, jasne?
-
Nie musisz być taki
uszczypliwy, pączusiu.
-
Nie nazywaj mnie
pączusiem...mój panie – dodał szybko, widząc spojrzenie swojego chłopaka.
-
Ciesz się, że przystałem na
tak krótki okres czasu – westchnął Aomine, przeciągając się leniwie.- Rany, ale
jestem głodny...mógłbym trochę sobie podjeść przed daniem głównym?
-
Jak chcesz. W lodówce jest
jeszcze trochę sałatki z wczoraj, możesz też...- Kagami umilkł raptownie, kiedy
Aomine stanął za nim i przesunął dłonią po jego pośladku, drugą obejmując go w
talii. Nachylił się lekko nad nim i przygryzł płatek jego ucha.- Nie...nie rób
tego, bo nie zrobię ci obiadu – mruknął, czerwieniąc się na twarzy.-
Rozpraszasz mnie, zboczeńcu.
-
Znów nie przestrzegasz
naszej umowy – powiedział Aomine, zsuwając dłoń niżej i sięgając do jąder
Kagamiego. Zaczął je delikatnie pieścić, jednocześnie całował jego kark i
masował podbrzusze.
To
były czułe punkty Kagamiego. Aomine doskonale o tym wiedział i równie doskonale
potrafił to wykorzystać na
codzień. No, prawie na codzień...
-
Nie przeszkadzaj sobie –
szepnął mu do ucha, przytulając się do niego i szczypiąc palcami jego sutki.-
Mówiłem poważnie o tym głodzie.
-
Nie mogę...się
skupić...kiedy tak robisz!- wydyszał Kagami, chwytając jego dłoń i próbując od
siebie odciągnąć. Jednocześnie jednak odruchowo się wypiął, przez co ciało
Aomine automatycznie zareagowało podnieceniem. Chłopak poruszył biodrami,
uderzając nimi w pośladki Kagamiego, na co ten wydał z siebie zduszony dźwięk i
natychmiast się wyprostował.
-
Poradzisz sobie, jesteś
dzielnym chłopcem – wymruczał Aomine, sięgając teraz do swoich spodni i
rozpinając je.
-
Jesteś zbyt napalony...mój
panie – mruknął Kagami, starając się wrócić do przerwanego gotowania.
-
To wszystko przez moją
śliczną kuchareczkę, to ona tak na mnie działa...- Aomine zdjął z siebie
spodnie i bieliznę i odrzucił je na bok.- Teraz to już naprawdę mam ochotę.
Zróbmy to, Kagami.
-
Co? Teraz? A co z obiadem?
-
Chwila przerwy nam nie
zaszkodzi. Dalej, chodź.
-
Oh...cholera, serio jesteś
niewyżyty!
Aomine
uśmiechnął się i pociągnął swojego chłopaka za rękę. Wysunął od stołu jedno z
krzeseł, usiadł na nim i
poklepał się znacząco po udach. Kagami, stojący teraz przed nim, wytrzeszczył
na niego oczy.
-
Dlaczego usiadłeś?- zapytał.
-
Eh, głuptasie – westchnął Aomine.- To
taka pozycja, wiesz? Siadasz mi na kolanach i mnie ujeżdżasz. Od dawna chciałem
tego wypróbować!
-
Oszalałeś, debilu?!-
krzyknął Kagami, odsuwając się o krok.- Nie zrobię czegoś tak zawstydzającego!
-
Przecież nikt nie patrzy, no
już, nie wstydź się!- Aomine złapał go za rękę i przysunął do siebie.
-
Ale...tak bez
nawilżenia...będzie boleć!
-
Co? Uh...no to zrób mi loda.
Naśliń go, to będzie dobrze.
-
Ale...
-
Nie marudź, Taiga, nie każ
mi czekać, albo spotka cię kara za nie wywiązywanie się z umowy!
Kagami
przełknął ciężko ślinę, rozejrzał się wokół, jakby szukając pomocy, a w końcu
westchnął ciężko i
klęknął, spoglądając z wahaniem na swojego chłopaka. Jego imponujących
rozmiarów penis był już w pełnej gotowości, mógł więc od razu zabrać się do
roboty.
Nabrał
głębokiego wdechu i, chwytając go u dołu, Taiga wsunął czubek członka Aomine
do swoich ust i zaczął go
delikatnie ssać. Aomine uśmiechnął się błogo, kładąc dłonie na włosach
Kagamiego. Uwielbiał patrzeć na niego z góry, kiedy ten był między jego nogami.
Starając
się jak najwięcej go naślinić, Kagami powoli wsuwał go sobie coraz głębiej do
gardła. Postanowił, że
tylko go nawilży, bo wiedział, że nawet gdyby pozwolił Aomine teraz dojść, to
on i tak będzie chciał seksu.
Po
co więc się męczyć?
Kiedy
członek Aomine był już wystarczająco śliski, Kagami po raz ostatni splunął
lekko na
niego i rozprowadził po
nim ślinę.
-
Mam to mieć na sobie?-
mruknął, wstając i wskazując na fartuszek, który cały czas miał na sobie.
-
Tak.- Aomine skinął głową,
ledwie przytomny, wyciągając do Kagamiego ręce w zapraszającym geście.
-
Obyś szybko doszedł,
zboczeńcu, bo nie mam zamiaru robić tego w nieskończoność – westchnął Taiga,
rumieniąc się mocno. Zebrał się jednak na odwagę i usiadł przodem na kolanach
Aomine, obejmując go rękoma za szyję.
Uniósł
się lekko i pozwolił, by to Daiki nakierował swojego penisa w jego ciasny
otworek.
Przygryzł wargę, kiedy
poczuł jego męskość, która powoli zaczęła się w niego wbijać.
-
Kiedyś cię zabiję – mruknął
mu do ucha, przytulając się do niego, by nie mógł patrzeć na jego zawstydzoną
twarz.
-
Ja też cię kocham – jęknął
Aomine, chwytając jego pośladki w dłonie.- Daj z siebie wszystko, tygrysku.
Kagami
westchnął po raz kolejny i zaczął się powoli unosić i opadać. Nie mógł
powstrzymać się od cichych
jęków, czując w sobie nabrzmiałego członka Daikiego. Przeklinał się za to, że
ostatnimi czasy tak mu się to spodobało.
-
O Boże, jak dobrze...-
westchnął Aomine.- Jak cholernie dobrze. Musimy to robić częściej.
-
NIE DA SIĘ!- spanikował
Kagami.- Przecież dobierasz się do mnie prawie codziennie!
-
Ćśś...- Aomine ucałował go
delikatnie w policzek.- Przyspiesz troszkę, tygrysku.
Taiga
zacisnął usta i spełnił polecenie. Przyspieszył ruchy biodrami, nie mogąc
powstrzymać ciała od
lekkiego wyginania się w kierunku Aomine.
-
Szybciej – szepnął Daiki.-
Jeszcze szybciej....szybciej!
Kagami
sapnął głośno, odsunął się lekko od Aomine i, trzymając dłonie na jego
ramionach, zaczął go
ujeżdżać jeszcze szybciej. Sam nie mógł uwierzyć w to, jak dobrze mu teraz było
i jak bardzo był podniecony. Jednak w tej pozycji nie potrafił zbytnio się sobą
zająć, a nie mógł się skupić przez zawstydzenie, jakie go opanowało.
Aomine
doszedł w nim z głośnym jękiem. Kagami jeszcze przez chwilę poruszał się, już
teraz wolniej, a potem
zatrzymał się zupełnie i zszedł ostrożnie z ciemnoskórego. Jego nogi drżały
delikatnie.
-
Czy teraz mogę się ubrać i
zająć obiadem?- westchnął.
-
Zaczekaj...- Aomine wstał z
krzesła i objął Kagamiego w pasie. Złożył na jego ustach czuły pocałunek.-
Jeszcze tylko raz.
-
Co?!- Kagami spojrzał na
niego, zaskoczony, a potem spuścił głowę i ze zdziwieniem ujrzał rosnącą
erekcję Daikiego.- Ale...jak to...?!
-
To będzie ostatni, obiecuję
– mruknął Aomine, odwracając Kagamiego i pchając go delikatnie na stół.
-
Co ty...co ja niby mam...?!
Aomine
nie musiał już mu odpowiadać, bo Kagami sam szybko zrozumiał, kiedy znalazł
się połową ciała na stole.
-
Co w ciebie wstąpiło? Znowu
jakaś zboczona pozycja...
-
To nie będzie długo trwało,
obiecuję – szepnął Aomine.
Kagami
nie zdążył nic mu odpowiedzieć, a już poczuł, że Daiki wsuwa się w niego
raptownie. Chłopak pisnął
cicho, waląc pięścią w stół, ale jego chłopak nie zwrócił na to uwagi.
Trzymając dłonie na jego pośladkach, poruszał szybko biodrami w przód i tył,
dysząc ciężko i pojękując. Nachylił się nad nim, jedną dłonią sięgając do jego
penisa. Odsunął nieco Kagamiego od stołu, by mieć łatwiejszy dostęp do jego
członka. Zaczął pieścić go dłonią w równym tempie co jego ruchy bioder.
Kagami
nie wiedział, za co się chwycić. Przygryzał mocno wargę, w końcu czując
prawdziwe podniecenie.
Wiedział, że lada moment dojdzie i miał wielką nadzieję, że Aomine też nie
zajmie to zbyt długo.
Zapominając
o zawstydzeniu, odwrócił głowę i spojrzał na swojego chłopaka,
jednocześnie wypinając się
ku niemu.
-
Ao...mine...
-
O Boże, Taiga, jesteś taki
seksowny – jęknął ciemnoskóry, jeszcze bardziej przyśpieszając.
W
końcu obaj doszli w tym samym czasie. Aomine pozostawił członka Kagamiego i
zaczął
poruszać mocniej biodrami,
skupiając się na sobie, toteż Kagami sam chwycił swojego penisa i spuścił się
na podłogę.
Daiki
wysunął się z niego powoli, dysząc ciężko. Kagami ledwie trzymał się na nogach,
ale
dla pewności przytrzymywał
się stołu.
-
Kiedy to
ostatnio...robiliśmy to dwa razy pod rząd?- mruknął.
-
Chyba wtedy...na kanapie...
-
Ah...więc stąd to deja
vu...- westchnął Kagami, prostując się.- Wygląda na to, że będziesz musiał
poczekać z obiadem.
-
Jasne...zjem tę sałatkę.
-
Wezmę prysznic...
-
Ej, Kagami...
-
Co?- Taiga odwrócił się do
niego, stojąc już w drzwiach.
-
Przypominaj mi, proszę, od
czasu do czasu, bym nie zabierał się za deser przed daniem głównym, ok?
Kagami
parsknął śmiechem i pokręcił tylko głową, zostawiając Aomine samego w kuchni.
EPICKIE!
OdpowiedzUsuńOczywiście, jak zawsze, wyszło ci to świetnie ^^
Uwielbiam AoKaga :3
Życzę weny i błagam o więcej :D
Jeszcze kilka części tego opowiadania poproszę! No nie mogę, śmiałam się od początku do końca. Mam napisać referat z genetyki, a ja tu, kurde, siedzę i czytam.
OdpowiedzUsuńŚwietne jak zwykle i komentarz krótki, gdyż nadrabiam opowiadania o AoKaga :)
OdpowiedzUsuńŁooohooł Czemu tu nie ma mojego komentarza?! No jak to tak?, ja się pytam!
OdpowiedzUsuń*serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho* *serducho*
Tym bardziej świetne, że podzielam ekscytację Aomine co do Kagamiego w samym fartuszku :3
No i co ja mogę powiedzieć? Najlepsze AoKagaszki na dzielni, tyle :D