Dzień dobry, kochani moi! ^^ Jak tam Wam dzień mija? Niektórzy zaczynają już próbne maturki pisać! Mam nadzieję, że wszystkim idzie zacnie :D
Kluseczki moje najdroższe! Wiem, że moje pierwsze KiKasa na blogu było do dupy (Yuuki, wyrażaj się no! >///<), ale to przez to, że do tej pory jakoś tak średnio postrzegałam ten pairing xD Zdecydowanie bardziej wolę KiKuro (które, tak swoją drogą, dostaniecie prawdopodobnie na święta).
Dzisiaj jednak serwuję Wam moje drugie w życiu KiKasa. Wiem, że mam w zwyczaju robić z Kise ofiarę życia (Eru, wybacz mi to ;_; Nie kontroluję tego, przysięgam ;_;), dlatego co po niektórym może się dzisiejsze opowiadanie nie spodobać, ale mam nadzieję, że mimo wszystko przeczytacie i skomentujecie : D
No i tego... możecie się spodziewać kontynuacji, ale nie w najbliższym czasie xD
Zapraszam do czytania, bo co tu dużo gadać :D
Opowiadanie ma ok. 17 stron w Wordzie (interlinia 1,5 te sprawy), dlatego zachęcam uzbroić się w czas xD
Kise x Kasamatsu
Parasolka
To było takie... smuteczkowe.
OdpowiedzUsuńA najsmutniejszy był brak kontynuacji. Naprawdę jestem ciekawa jak Kisiakowi się dalej ułożyło. Jak IM się ułożyło.
Trzeba przyznać, że podzielam Twoją pasję robienia z biedaka sieroty losu >_< jest do tego stworzony ^_^