W kuchni Kagamiego zaległa zupełna cisza. Wszyscy siedzący przy stole przyjaciele trwali w
Reszta prezentowała się podobnie. Midorima siedział ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami, oczy miał zamknięte. Takao uciekł wzrokiem na bok, w kierunku salonu, marszcząc lekko brwi. Kuroko spojrzenie swych błękitnych oczu wbił w blat stołu. Nikt nie widział, że pod nim zaciskał na kolanach pięści. Murasakibara aż przestał zajadać się słodyczami – siedział na krześle przodem do jego oparcia, opierając o nie ramiona. Obok niego siedział Akashi i tylko naprawdę bardzo uważny obserwator mógłby zauważyć, że jego czerwone oko na ułamek sekundy jakby się zaszklił.
Kise nie odezwał się ani słowem od początku spotkania.
Yuuki westchnęła cicho, krzyżując ręce na klatce piersiowej i spoglądając na każdego z nich. Było jej przykro, ale jednocześnie wiedziała, że nie zmieni zdania. Decyzja już zapadła, tak było trzeba, jeśli ich związek miał przetrwać.
– Chłopaki, nie przesadzajmy – mruknęła w końcu zrezygnowanym tonem.- Przecież to nie koniec świata!
– Może dla ciebie – burknął Kise obrażonym tonem.
– Hej, przynajmniej pożyjesz trochę dłużej!- oburzyła się dziewczyna.
– Wolałbym i ze sto razy umrzeć w każdym twoim opowiadaniu, niż zgodzić się na to, co chcesz zrobić!
– Nie masz tutaj nic do godzenia się!- odparła buńczucznie Yuuki.- Żadne z was nie ma! Nawet ty, Akashi!- dodała pospiesznie, kiedy Seijuurou już otwierał usta. Ku zaskoczeniu wszystkich, posłusznie zamilkł. Na ten widok Yuuki ciągnęła dalej, już łagodniej:- Kocham was wszystkich, chłopaki. Spędziłam z wami cudowne lata mojego życia i jestem pewna, że spędzę ich jeszcze wiele. Ale jesteście... nasz związek jest... rozumiecie, no... trochę toksyczny – westchnęła.- Zabieracie mi za dużo czasu i, tak, wiem, to też moja wina, bo ciągle wymyślam coś nowego i zaraz rzucam się do publikacji, cała podjarana, że naszym czytelnikom się to spodoba, że będą zachwyceni, że każdy znajdzie coś dla siebie na moim Wattpadzie i blogu, a potem nagle nieoczekiwanie tracę wenę, a oni wszyscy czekają i... ech.- Yuuki westchnęła ciężko, jej humor znacznie się pogorszył.- To moja wina i wkrótce przeproszę za to również moich czytelników, ale... Ale to nie zmienia faktu, że decyzję podjęłam, jaką podjęłam.
– Hmpf.- Midorima poprawił swoje okulary.- Lepiej zajmij się tymi przeprosinami teraz, zanim czytelnicy stracą cierpliwość.
Yuuki popatrzyła na Shintarou, a widząc w jego oczach – już otwartych – nie tylko odrobinę złości i żalu, co również wyrozumiałości, z westchnieniem skinęła głową i wstała ze swojego miejsca.
– Pójdę z tobą – mruknął Kagami, również się podnosząc.
Dziewczyna nie zaoponowała. Razem podeszli do dużego ekranu wiszącego na ścianie między kuchnią a salonem. Taiga wcisnął specjalny przycisk, a ich oczom na ekranie ukazało się logo bloggera, a następnie nieduży tłumek fanów Yuuki.
– Kochani czytelnicy – zaczęła cierpliwie Yuuki, stojąc grzecznie przed ekranem.- Chciałabym w dniu dzisiejszym ogłosić ważne wieści. Nie będą one wesołe, ale nie będą również tragiczne. Mam nadzieję, że przeczytają to wszyscy, ponieważ nie będę odpowiadać na późniejsze komentarze zawierające pytanie odnośnie kontynuacji opowiadań/shotów. Musicie zrozumieć, że pisanie fanficków zajmuje mi ogromnie dużo czasu. Tak jak już wspominałam wcześniej w rozmowie z chłopakami, wina w sporej części leży po mojej stronie, bo kiedy już coś napiszę i uznam to za fajne, od razu to publikuję, nie spodziewając się, że nagle opuści mnie wena. Otóż, koniec z tym. Pora mi „dorosnąć” pod tym względem. Z „Anarchią” szło mi właściwie wyśmienicie, bo pisałam na bieżąco i publikowałam bez opóźnień, nie licząc jednego właściwie przypadku – kiedy mnie nie było w domu przez kilka dni (nie liczę przerwy między częścią I a II, bo ta była oczywista). Mam napisane jeszcze dwa rozdziały tego opowiadania, ale nie opublikuję ich. Nie opublikuję również dwóch następnych rozdziałów „Mechanizmu uczuć”, chociaż te również mam już napisane i teoretycznie na publikację czekają – na całe szczęście ostatni opublikowany chapter był spokojny i nie przerwałam tego w jakimś wielce zatrważającym momencie.
– Ale do rzeczy – westchnęła Yuuki.- Jak już wspominałam, pisanie fanficków zabiera mi mnóstwo czasu, zwłaszcza, kiedy piszę ich tyle naraz. Anarchia, Mechanizm uczuć, Love Shot, Moda na Uke, tutaj jeszcze 2-albo 3-shot Unreal... Wszystko to zabiera mi praktycznie pół życia, a pozostałe pół mam na sprawunki, obowiązki... i zero czasu dla pracowania nad własną twórczością. Dlatego też przepraszam Was, kochani moi, że zaserwowałam Wam tyle rzeczy, a teraz musicie czekać. Tak, czekać – nigdzie nie odchodzę, nie porzucam wymienionych tu przeze mnie opowiadań, nie zapomnę o nich, nie uciekam od nich. Po prostu je zawieszam. Chwilowo przerywam pisanie fanficków – przerywam publikowanie czegokolwiek, choćby mojej listy zakupów. Ci, którzy są ze mną już od dawien dawna wiedzą, że ze dwie czy trzy takie przerwy już miałam, a co za tym idzie, wiedzą również, że zawsze wracałam – z nową potęgą, z nową siłą i z jeszcze lepszymi opowieściami oraz zdecydowanie lepszym warsztatem. No cóż, tym razem będzie trochę inaczej – tym razem przerwa ta nie potrwa ani dwa tygodnie, ani miesiąc. Tak naprawdę nie wiem, ile ona potrwa, ale decyzję podjęłam iście spartańską – nie będę Wam nic publikować, dopóki wszystkiego nie skończę.
– Co to dla Was oznacza? Dla Was oznacza to, że nie zobaczycie mnie ani na Wattpadzie, ani na moim blogu. Nie przeczytacie kontynuacji opowiadań ani nowych shotów, dopóki z takowymi nie wrócę – a wrócę na pewno, bo porzucić pisanie, to dla mnie jak popełnić samobójstwo. Na razie przeszkadza mi to, że gonię rozdział za rozdziałem i nie mogę uporać się z nabraniem weny, bo ta się schowała i ani myśli mi przyjść na pomoc. Pocieszenia dla Was za bardzo żadnego nie mam – możecie dalej czytać moje opowiadania i shoty znajdujące się tutaj oraz na blogu (oczywiście nie wolno Wam ich kopiować, w jakikolwiek sposób przerabiać ani publikować BEZ mojej zgody, nawet jeśli podpiszecie to moim nickiem). No i możecie czekać – czekać aż wrócę już z całą Anarchią do końca, z całym Mechanizmem Uczuć do końca, z całym Unreal, z całym Świątecznym Cudem i całą Modą na U-... no dobra, z tym akurat nie xD Tego będzie setki odcinków, więc tego się nie będzie dało do mej usranej śmierci skończyć.
– No i przyjdę do Was, rzecz jasna, z nowymi rzeczami – z nowymi shotami wykonanymi w nowiutkim, odświeżonym warsztacie, z nowym wizerunkiem (może nawet z nowym pseudonimem? ^^) i w ogóle cała nowa, odświeżona! Wtedy już wszystko będziecie mieć od początku do końca, bez żadnego czekania po 3 tygodnie na nowy rozdział.
– Być może niektórzy z Was odejdą, porzucą mnie, zostawią na pastwę losu, bo przecież „na tym koncie już się nic nie dzieje!” - w porządku, zrozumiem. Po to tu jesteśmy, żeby bawić siebie nawzajem i sprawiać sobie radość w wymianie shoty-komentarze. Nie będzie mnie, więc i Was może nie być, a jak wrócę, to może i Wy wówczas wrócicie (tzn. ja będę, odpowiem na te czy tamte komentarze i wiadomości).
– Muszę jednak się usprawiedliwić dodatkowo – to, co robię zbrodnią żadną nie jest. Nie zostawiam Was przecież na zawsze, w gruncie rzeczy robię to dla Was, bo czuję się winna temu, że tak długo oczekujecie na moje prace. No, teraz Wam dowalę z tym oczekiwaniem xDDD Ale wierzcie mi, tak będzie lepiej – bo i ja będę się dobrze czuła, mając w gotowości wszystkie prace do publikacji, i Wy będziecie się czuć dobrze z gwarancją, że na 10000000000% dostaniecie moją pracę w terminie (chyba, że mi się umrze xD).
– To tyle, kochani. Wiem, wiadomość długa ale mam nadzieję, że mimo łez w oczach (*ale se wlewa – szepnął Aomine*) doczytaliście to do końca i zobaczymy się za jakiś czas w tym samym gronie, jakie tu pozostawiam.
lekkim napięciu, wokół roznosił się jedynie odgłos tykającego na ścianie zegara. Na twarzy Taigi panowała nietypowa dla niego powaga, nawet Aomine wydawał się być skupiony, choć niemal odruchowo podjadał kulki winogrona leżące w półmisku pośrodku stołu. Reszta prezentowała się podobnie. Midorima siedział ze skrzyżowanymi na klatce piersiowej ramionami, oczy miał zamknięte. Takao uciekł wzrokiem na bok, w kierunku salonu, marszcząc lekko brwi. Kuroko spojrzenie swych błękitnych oczu wbił w blat stołu. Nikt nie widział, że pod nim zaciskał na kolanach pięści. Murasakibara aż przestał zajadać się słodyczami – siedział na krześle przodem do jego oparcia, opierając o nie ramiona. Obok niego siedział Akashi i tylko naprawdę bardzo uważny obserwator mógłby zauważyć, że jego czerwone oko na ułamek sekundy jakby się zaszklił.
Kise nie odezwał się ani słowem od początku spotkania.
Yuuki westchnęła cicho, krzyżując ręce na klatce piersiowej i spoglądając na każdego z nich. Było jej przykro, ale jednocześnie wiedziała, że nie zmieni zdania. Decyzja już zapadła, tak było trzeba, jeśli ich związek miał przetrwać.
– Chłopaki, nie przesadzajmy – mruknęła w końcu zrezygnowanym tonem.- Przecież to nie koniec świata!
– Może dla ciebie – burknął Kise obrażonym tonem.
– Hej, przynajmniej pożyjesz trochę dłużej!- oburzyła się dziewczyna.
– Wolałbym i ze sto razy umrzeć w każdym twoim opowiadaniu, niż zgodzić się na to, co chcesz zrobić!
– Nie masz tutaj nic do godzenia się!- odparła buńczucznie Yuuki.- Żadne z was nie ma! Nawet ty, Akashi!- dodała pospiesznie, kiedy Seijuurou już otwierał usta. Ku zaskoczeniu wszystkich, posłusznie zamilkł. Na ten widok Yuuki ciągnęła dalej, już łagodniej:- Kocham was wszystkich, chłopaki. Spędziłam z wami cudowne lata mojego życia i jestem pewna, że spędzę ich jeszcze wiele. Ale jesteście... nasz związek jest... rozumiecie, no... trochę toksyczny – westchnęła.- Zabieracie mi za dużo czasu i, tak, wiem, to też moja wina, bo ciągle wymyślam coś nowego i zaraz rzucam się do publikacji, cała podjarana, że naszym czytelnikom się to spodoba, że będą zachwyceni, że każdy znajdzie coś dla siebie na moim Wattpadzie i blogu, a potem nagle nieoczekiwanie tracę wenę, a oni wszyscy czekają i... ech.- Yuuki westchnęła ciężko, jej humor znacznie się pogorszył.- To moja wina i wkrótce przeproszę za to również moich czytelników, ale... Ale to nie zmienia faktu, że decyzję podjęłam, jaką podjęłam.
– Hmpf.- Midorima poprawił swoje okulary.- Lepiej zajmij się tymi przeprosinami teraz, zanim czytelnicy stracą cierpliwość.
Yuuki popatrzyła na Shintarou, a widząc w jego oczach – już otwartych – nie tylko odrobinę złości i żalu, co również wyrozumiałości, z westchnieniem skinęła głową i wstała ze swojego miejsca.
– Pójdę z tobą – mruknął Kagami, również się podnosząc.
Dziewczyna nie zaoponowała. Razem podeszli do dużego ekranu wiszącego na ścianie między kuchnią a salonem. Taiga wcisnął specjalny przycisk, a ich oczom na ekranie ukazało się logo bloggera, a następnie nieduży tłumek fanów Yuuki.
– Kochani czytelnicy – zaczęła cierpliwie Yuuki, stojąc grzecznie przed ekranem.- Chciałabym w dniu dzisiejszym ogłosić ważne wieści. Nie będą one wesołe, ale nie będą również tragiczne. Mam nadzieję, że przeczytają to wszyscy, ponieważ nie będę odpowiadać na późniejsze komentarze zawierające pytanie odnośnie kontynuacji opowiadań/shotów. Musicie zrozumieć, że pisanie fanficków zajmuje mi ogromnie dużo czasu. Tak jak już wspominałam wcześniej w rozmowie z chłopakami, wina w sporej części leży po mojej stronie, bo kiedy już coś napiszę i uznam to za fajne, od razu to publikuję, nie spodziewając się, że nagle opuści mnie wena. Otóż, koniec z tym. Pora mi „dorosnąć” pod tym względem. Z „Anarchią” szło mi właściwie wyśmienicie, bo pisałam na bieżąco i publikowałam bez opóźnień, nie licząc jednego właściwie przypadku – kiedy mnie nie było w domu przez kilka dni (nie liczę przerwy między częścią I a II, bo ta była oczywista). Mam napisane jeszcze dwa rozdziały tego opowiadania, ale nie opublikuję ich. Nie opublikuję również dwóch następnych rozdziałów „Mechanizmu uczuć”, chociaż te również mam już napisane i teoretycznie na publikację czekają – na całe szczęście ostatni opublikowany chapter był spokojny i nie przerwałam tego w jakimś wielce zatrważającym momencie.
– Ale do rzeczy – westchnęła Yuuki.- Jak już wspominałam, pisanie fanficków zabiera mi mnóstwo czasu, zwłaszcza, kiedy piszę ich tyle naraz. Anarchia, Mechanizm uczuć, Love Shot, Moda na Uke, tutaj jeszcze 2-albo 3-shot Unreal... Wszystko to zabiera mi praktycznie pół życia, a pozostałe pół mam na sprawunki, obowiązki... i zero czasu dla pracowania nad własną twórczością. Dlatego też przepraszam Was, kochani moi, że zaserwowałam Wam tyle rzeczy, a teraz musicie czekać. Tak, czekać – nigdzie nie odchodzę, nie porzucam wymienionych tu przeze mnie opowiadań, nie zapomnę o nich, nie uciekam od nich. Po prostu je zawieszam. Chwilowo przerywam pisanie fanficków – przerywam publikowanie czegokolwiek, choćby mojej listy zakupów. Ci, którzy są ze mną już od dawien dawna wiedzą, że ze dwie czy trzy takie przerwy już miałam, a co za tym idzie, wiedzą również, że zawsze wracałam – z nową potęgą, z nową siłą i z jeszcze lepszymi opowieściami oraz zdecydowanie lepszym warsztatem. No cóż, tym razem będzie trochę inaczej – tym razem przerwa ta nie potrwa ani dwa tygodnie, ani miesiąc. Tak naprawdę nie wiem, ile ona potrwa, ale decyzję podjęłam iście spartańską – nie będę Wam nic publikować, dopóki wszystkiego nie skończę.
– Co to dla Was oznacza? Dla Was oznacza to, że nie zobaczycie mnie ani na Wattpadzie, ani na moim blogu. Nie przeczytacie kontynuacji opowiadań ani nowych shotów, dopóki z takowymi nie wrócę – a wrócę na pewno, bo porzucić pisanie, to dla mnie jak popełnić samobójstwo. Na razie przeszkadza mi to, że gonię rozdział za rozdziałem i nie mogę uporać się z nabraniem weny, bo ta się schowała i ani myśli mi przyjść na pomoc. Pocieszenia dla Was za bardzo żadnego nie mam – możecie dalej czytać moje opowiadania i shoty znajdujące się tutaj oraz na blogu (oczywiście nie wolno Wam ich kopiować, w jakikolwiek sposób przerabiać ani publikować BEZ mojej zgody, nawet jeśli podpiszecie to moim nickiem). No i możecie czekać – czekać aż wrócę już z całą Anarchią do końca, z całym Mechanizmem Uczuć do końca, z całym Unreal, z całym Świątecznym Cudem i całą Modą na U-... no dobra, z tym akurat nie xD Tego będzie setki odcinków, więc tego się nie będzie dało do mej usranej śmierci skończyć.
– No i przyjdę do Was, rzecz jasna, z nowymi rzeczami – z nowymi shotami wykonanymi w nowiutkim, odświeżonym warsztacie, z nowym wizerunkiem (może nawet z nowym pseudonimem? ^^) i w ogóle cała nowa, odświeżona! Wtedy już wszystko będziecie mieć od początku do końca, bez żadnego czekania po 3 tygodnie na nowy rozdział.
– Być może niektórzy z Was odejdą, porzucą mnie, zostawią na pastwę losu, bo przecież „na tym koncie już się nic nie dzieje!” - w porządku, zrozumiem. Po to tu jesteśmy, żeby bawić siebie nawzajem i sprawiać sobie radość w wymianie shoty-komentarze. Nie będzie mnie, więc i Was może nie być, a jak wrócę, to może i Wy wówczas wrócicie (tzn. ja będę, odpowiem na te czy tamte komentarze i wiadomości).
– Muszę jednak się usprawiedliwić dodatkowo – to, co robię zbrodnią żadną nie jest. Nie zostawiam Was przecież na zawsze, w gruncie rzeczy robię to dla Was, bo czuję się winna temu, że tak długo oczekujecie na moje prace. No, teraz Wam dowalę z tym oczekiwaniem xDDD Ale wierzcie mi, tak będzie lepiej – bo i ja będę się dobrze czuła, mając w gotowości wszystkie prace do publikacji, i Wy będziecie się czuć dobrze z gwarancją, że na 10000000000% dostaniecie moją pracę w terminie (chyba, że mi się umrze xD).
– To tyle, kochani. Wiem, wiadomość długa ale mam nadzieję, że mimo łez w oczach (*ale se wlewa – szepnął Aomine*) doczytaliście to do końca i zobaczymy się za jakiś czas w tym samym gronie, jakie tu pozostawiam.
Do zobaczenia! ♥
~ KagamiYuuki