W
poniedziałek zajęcia na uczelni trochę się przedłużyły, co skutkowało moim
spóźnieniem w pracy. Całe szczęście, że szef akurat miał dobry humor i nie
złoił mi za to skóry.
Po
weekendowym szaleństwie musiałem sobie wiele przemyśleć. Chociaż w niedzielę
obudziłem się z potężnym bólem głowy i dziurami w pamięci, fragment rozmowy z
Maedą był bez usterek. Dokładnie pamiętałem wszystko, co powiedziałem, i co
odpowiedział mi mój lokator. A wstydu, który czułem po przebudzeniu, chyba nie
zapomnę do końca życia.
Jeszcze
nigdy nikomu nie mówiłem o moich uczuciach do Yamato. W ogóle z nikim nie
rozmawiałem o mojej przeszłości. Postanowiłem jednak, że nigdy więcej nie będę
pił w takich ilościach, bo zdecydowanie mi to szkodzi...tym bardziej, że rano
Maeda próbował mi wmówić, że „spędziliśmy ze sobą upojną noc”. Bardzo się
zawiódł, kiedy uświadomiłem mu, jak wiele pamiętam z naszego powrotu do domu.
-
Dziękujemy i zapraszamy ponownie – powiedziałem,
kłaniając się starszemu klientowi, który właśnie zakupił encyklopedię roślin.
Kiedy już wyszedł, mogłem
spokojnie odetchnąć. Dochodziła 20:00 i klientów było coraz
mniej, właściwie to po sklepie kręciły się ze cztery osoby,
w tym jedna była pracownikiem.
Westchnąłem cicho i otworzyłem
podręcznik, który zostawiłem sobie pod ladą. Musiałem
uczyć się na stojąco, ale nie bardzo mi to przeszkadzało.
Idąc na studia malarskie nie
spodziewałem się, że będę musiał pochłaniać tak wielką ilość
teorii podręcznikowej...
-
Uhm...Naofumi-san?- usłyszałem znajomy głos.
Podniosłem głowę i zamknąłem
szybko podręcznik. Przede mną stał Nakao Sora, z dość
smętnym wyrazem twarzy.
-
W czym mogę panu pomóc?- zapytałem cicho.
-
Czy...możemy iść tam?- wskazał palcem w kierunku
regałów z kryminałami.
-
Yyy...tak, oczywiście...tylko zawołam kogoś, żeby mnie
zastąpił.
Podszedłem do drzwi prowadzących
do pokoju dla personelu i zajrzałem do środka.
-
Ayume-san, możesz mnie na chwilę zastąpić na kasie?-
zapytałem.
-
Nie ma sprawy!
Wróciłem do Nakao i uśmiechnąłem
się nerwowo. On jednak i tak na mnie nie patrzył.
Jego wzrok skierowany był na podłogę, a mina wyrażała raczej
niechęć i zrezygnowanie. Ruszył w kierunku regałów, a ja podążyłem za nim z bijącym
sercem.
Kiedy oboje stanęliśmy między
najdalej oddalonymi od kas regałami, niewidoczni dla
innych, Nakao zatrzymał się i odwrócił, wbijając we mnie
wzrok. Szybko spuściłem głowę, wgapiając się w jego kolana.
-
P-po co tu przyszliśmy?- zapytałem lekko drżącym
głosem.
-
Ja...- urwał nagle i zamilkł. Po chwili zagryzł wargę i
złożył przede mną niski ukłon.- Naofumi-san! Proszę, umów się ze mną!
Zamrugałem, zaskoczony.
Rozejrzałem się wokół siebie, by upewnić się, że Nakao
naprawdę kieruje te słowa do mnie, a nie do jakiegoś innego
Naofumiego. To było dość idiotyczne, ale nic nie mogłem poradzić.
-
Ehm...- zacząłem niepewnie.- Ale ja...jestem
mężczyzną...
-
Wiem o tym – powiedział Nakao, powoli się prostując.
Odwrócił wzrok, speszony, rumieniąc się mocno.- Ale ja...jestem w tobie
zakochany, Naofumi-san!
-
Eh?
Patrzyłem na niego, zdziwiony,
nic nie rozumiejąc. To znaczy...no dobrze, powiedział, że
jest we mnie zakochany, to do mnie dotarło, znaczenie tych
słów tym bardziej, jednak...
-
Ale...znamy się ledwie dwa dni – zauważyłem.- Jakim
cudem mógłbyś zakochać się we mnie w tak krótkim czasie? No i...wciąż jestem
facetem.
-
Dwa dni...?- Nakao spojrzał na mnie, zaskoczony, a
potem roześmiał się ze smutkiem.- Rozumiem...nie pamiętasz mnie, Naofumi-san?
-
Eh? Nie pamiętam...? Co masz na myśli?
-
Ja...często tu przychodzę – wymamrotał Nakao, bawiąc
się swoimi błękitnymi rękawiczkami.- Właściwie, to już od paru lat. I, jeśli
mam być szczery, to...rozmawialiśmy już sześć razy w ciągu tych dwóch miesięcy,
od kiedy zacząłeś tutaj pracować.
-
Yy...proszę?
-
Ah! To nie tak, że cię śledzę, czy coś! Po
prostu...kiedy po raz pierwszy poprosiłem cię o pomoc w znalezieniu materiałów
do mojej pracy...mimo, że skończyłeś już zmianę, zostałeś ze mną przez prawie
40 minut, i pomogłeś mi szukać, dopóki ich nie znaleźliśmy...to naprawdę mnie
urzekło...oh! Wiem, że to brzmi strasznie banalnie, ale naprawdę byłem ci wtedy
wdzięczny! No i potem jakoś tak...zacząłem ci się przyglądać i...- chłopak
zamilkł, jakby sięgając pamięcią do jakichś wspomnień. Po chwili zarumienił się
mocno i wybełkotał cicho:- Nie wspominając o tym, że jesteś przystojny...
Przystojny?
To słowo obijało się o ściany
mojej głowy. Chyba jeszcze nikt nigdy, w całym moim życiu
nie powiedział, że jestem „przystojny”. To określenie pasowało
do faceta, prawda? Mnie określali co najwyżej „ładnym”, raz słyszałem, że
„pięknym”...
Ale „przystojnym”...?
-
Ja...- wyjąkałem, czując rumieńce na twarzy.- T-to miłe
z twojej strony, Nakao-san...ale przecież oboje jesteśmy mężczyznami i...
-
Uważasz, że to obrzydliwe?- zapytał cicho Nakao.
-
Nie, to nie tak...- zacząłem zgodnie z prawdą. Dalej
jednak musiałem kłamać:- Ale ja nie jestem...znaczy...preferuję...kobiety.
Zapadła cisza. Atmosfera wokół
nas wydawała się być naprawdę ciężka. Nakao stał
przede mną lekko zgarbiony, wpatrując się ze smutkiem w
książki. Wierciłem się w miejscu, nerwowo gniotąc mój fartuch.
-
Uhm...przepraszam – powiedziałem.- Nie jestem w
stanie...odwzajemnić twoich uczuć.
Stałem tak jeszcze przez chwilę,
czekając, aż coś mi odpowie. On nadal się jednak nie
odzywał, dlatego skłoniłem się nisko i odwróciłem, chcąc
odejść.
-
Naofumi-san!- zawołał.
Spojrzałem na niego pytająco.
-
Zaczekaj proszę – powiedział Nakao.- Rozumiem, że nie
jesteś w stanie odwzajemnić moich uczuć...nie chcę cię nawet o to prosić.
Ale...czy mogę zaprosić cię do kawiarni?
-
Zaprosić...do kawiarni?- powtórzyłem.
-
Tak.- Na jego twarzy znów zagościł ten szczery,
promienny uśmiech.- Chciałbym napić się z tobą herbaty. Oczywiście, jeśli nie
masz nic przeciwko – dodał pospiesznie.- Nie miałem jeszcze okazji podziękować
ci za twoją pomoc...znaczy...miałem, ale brakowało mi odwagi – zaśmiał się
nerwowo.
-
Nie musisz mi dziękować – zapewniłem.- To mój obowiązek
jako pracownika...
-
Ale poświęciłeś dla mnie swój wolny czas, chociaż wcale
nie musiałeś – powiedział Nakao.- Chciałbym jakoś ci to wynagrodzić.
Przełknąłem nerwowo ślinę.
Spotkanie w kawiarni to niby nic takiego, ale gorzej, jeśli
chłopak jest ze mną szczery i po tym wszystkim jeszcze
bardziej się zaangażuje...
-
Ale...to tylko spotkanie, tak?- zapytałem.
-
Tak!- zapewnił natychmiast.- Żadna randka, tylko
spotkanie!
Zarumieniłem się, słysząc to.
Cóż...chyba łatwo było zrozumieć, czego się obawiałem.
-
No dobrze...- mruknąłem w końcu.
-
Cudownie!- Nakao prawie podskoczył ze szczęścia.- W takim
razie, Naofumi-san, powiedz mi, kiedy ci pasuje? Ja mogę codziennie!
-
Oh...cóż...to może...jutro? Kończę o 19:00.
-
Tak, z przyjemnością.- Nakao skinął głową i skłonił się
przede mną.- Dziękuję bardzo, Naofumi-san!
Chłopak wyminął mnie i ruszył do
wyjścia, jednak nagle zatrzymał się i odwrócił do mnie.
-
Ah, Naofumi-san, mam jeszcze jedną prośbę!
-
T-tak?
-
Nie unikaj mnie, proszę – powiedział to z poważną
miną.- Nie będę ci się naprzykrzać, i w końcu samo mi minie.
-
Nie miałem takiego zamiaru...- powiedziałem zgodnie z
prawdą.
Nakao uśmiechnął się do mnie,
patrząc jakby rozmarzonym wzrokiem, przez co znów
zapiekły mnie policzki. Pomachał mi ręką i opuścił sklep.
A ja wciąż stałem w miejscu,
patrząc za nim. Nie rozumiałem, dlaczego moje serce bije
tak szybko. Wcześniej już dwa razy wyznano mi
uczucia...chociaż pomylono mnie wówczas z dziewczyną. Jednak tym razem było
trochę inaczej. Tak jak poprzednio, powiedział to chłopak, ale najwyraźniej on
również był gejem. Chociaż wyglądał na młodego, więc mógł też chcieć po prostu
się sprawdzić.
Skarciłem się za tę myśl.
Przecież ja też jestem młody i już teraz wiem na 100%, że nie
interesują mnie kobiety.
Westchnąłem cicho i, przecierając
dłonią twarz, poczłapałem w stronę kas.
Musiałem wracać do pracy.
***
Wieczorem
szef oznajmił wszystkim swoim pracownikom, że wraz z żoną muszą załatwić jakąś
nagłą sprawę, dlatego zamkną wcześniej księgarnię. Mogliśmy więc wrócić do
domów. Ayume proponowała mi, żebym razem z resztą wybrał się do baru na sake,
ale grzecznie odmówiłem. Kto wie, co bym wygadywał, gdybym się upił...
Musiałem
jednak przyznać, że moja pijacka rozmowa z Maedą trochę mi pomogła. Czułem się
odrobinę lżejszy na duchu i sercu, chociaż przecież z moim lokatorem nie
byliśmy zbyt blisko. Znaliśmy się ledwie dwa miesiące i, nawet jeśli spędzałem
z nim każdy dzień, nie znaczyło to, że zupełnie mu ufam.
Nie wiem,
czy to wina alkoholu, czy po prostu gdzieś w głębi serca chciałem się komuś
zwierzyć...miałem nadzieję, że nie pożałuję tego „otwarcia się”.
-
Wróciłem – zawołałem, wchodząc do mieszkania.
-
Osz...!
Właśnie zamknąłem za sobą drzwi i
spojrzałem na korytarz. Widząc Maedę w samych
spodniach, którego przygniatał do podłogi jakiś muskularny,
czarnowłosy mężczyzna, zamarłem w bezruchu.
-
Uhm...mam...zadzwonić na policję?- bąknąłem.
-
Hahaha! Nie trzeba Fumi-chan, on już wychodzi.- Maeda
zrzucił go z siebie brutalnie i podniósł się, otrzepując spodnie.- Wynocha
stąd, i żebyś mi się tu nigdy więcej nie pokazywał, Naoto!
-
Kto to jest?- zapytał chłodno mężczyzna, wstając i rzucając
mi z góry pogardliwe, zimne spojrzenie. Był wyższy nawet od Maedy, a jego
intensywnie zielone oczy chyba właśnie przewierciły mnie na wylot. Szybko
spuściłem wzrok, udając, że mnie nie ma.
-
Ktoś, kim nie powinieneś się interesować – warknął
nieprzyjemnie Maeda, pchając go w kierunku drzwi. Szybko przesunąłem się pod
samą ścianę, żałując, że nie mogę w nią wniknąć.- Do widzenia, i pamiętaj, że
przechodzi się na czerwonym świetle.
-
To twój nowy chłopak?- zapytał kpiąco, jedną ręką
trzymając się drzwi, a drugą ściany i zapierając się nogami, by Maeda nie mógł
go wypchnąć na zewnątrz.- Mizerny jakiś. Założę się, że w łóżku nie dorasta mi
do pięt. Wiem, że za mną tęsknisz, Shuzo...
-
Tak, tak, tęsknię za tobą z czasów, kiedy cię nie
znałem, a teraz wypierdalaj stąd!- Maeda kopnął go bezlitośnie w tyłek i
zatrzasnął drzwi, zamykając je na klucz i górną zasuwę. Westchnął ciężko,
podpierając je, jakby bał się, że jego były gość zaraz spróbuje je wywarzyć.
-
Ehm...
-
Wybacz, Fumi-chan, nie przejmuj się nim – powiedział
Maeda, posyłając mi uśmiech.- Jak było w pracy?
Nie byłem w stanie ot tak
zapomnieć o tym, co przed chwilą zobaczyłem. Zerknąłem na
nagi tors Maedy i szybko odwróciłem wzrok, wbijając go w
podłogę.
-
Chcesz dotknąć?- zachichotał mój lokator, jednak nie czekał,
aż spłonę rumieńcem, tylko minął mnie w przejściu i wszedł do swojego pokoju.
Po chwili wyszedł, naciągając na siebie czarny t-shirt z logo jakiegoś zespołu
hardrockowego.
Wszedł do kuchni, więc również
się tam udałem. Najwyraźniej mężczyzna, którego
nazwał „Naoto” przeszkodził mu w przygotowywaniu kolacji, bo
na ladzie leżał surowy ryż i kilka ryb do podsmażenia.
-
To mój były – rzucił Maeda jakby od niechcenia.-
Ostatnio coś mu odbiło i zaczął wydzwaniać. Nie sądziłem, że w końcu przyjdzie
mu do głowy, żeby tu przyjść. Przestraszyłeś się?
-
Uhm...no, może trochę – mruknąłem.
-
Rany, aleś ty słodki – westchnął Maeda, drapiąc się po
głowie.- Cóż, przede wszystkim cieszę się, że akceptujesz moje upodobania. Mam
na myśli to, że jestem gejem. Poprzedni lokator wyprowadził się zaraz po tym,
jak mu powiedziałem. Dobrze, że siedzimy w tym samym świecie, co?
Poczułem rumieńce na twarzy.
-
Nigdy nie zauważyłem, żebyś...- zacząłem, manewrując w
powietrzu rękoma.
-
Ja też nie zauważyłem, żebyś ty „żebyś” – zaśmiał się
Maeda, odwracając się do mnie.- Zrozumiałem dopiero w sobotę, kiedy sam mi
powiedziałeś.
-
Ja...byłem pijany i...
-
Ej, w porządku, nie tłumacz się.- Maeda spojrzał na
mnie z poważną miną.- Może i nie znamy się zbyt długo, ale przecież o nic cię
nie osądzam. Sam wiem, jak to jest być gejem. Poza tym, może i wyglądam dość
groźnie – w końcu się mnie boisz – ale nie jestem aż tak wredny, żeby
rozpowiadać na prawo i lewo twoje tajemnice. Mam nadzieję, że ty też, Fumi-chan
– spojrzał na mnie znacząco, a w jego oczach dostrzegłem złowieszczy błysk.
Skinąłem tylko głową w odpowiedzi, a on uśmiechnął się i wrócił do kolacji.-
Świetnie. Bardzo cię lubię, Fumi-chan, wiesz?
-
Ehm...t-też cię lubię, Mae...yy...Shuzo-kun!
-
No ja myślę!
-
P-pomogę ci...
-
Możesz pokroić warzywa.
-
Okej.
-
Więc...czemu dziś wróciłeś wcześniej? Matko, to było
naprawdę dziwne. Poczułem się, jakby właśnie wróciła moja żona z pracy i
przyłapała mnie na zdradzie!- Maeda roześmiał się wesoło.- Mówiłem ci, że
byłaby z ciebie idealna żona, Fumi-chan?
-
Ehm...Tak...kiedyś coś wspominałeś.
-
No? To czemu wróciłeś wcześniej?
-
Szef zamknął wcześniej księgarnię, bo razem z żoną
musieli gdzieś jechać.
-
Hmm? Może coś się stało?
-
Też tak myślę...normalnie pojechałoby jedno z nich, ale
tym razem to musiało być coś poważnego.
-
Cóż, nie nasza sprawa.- Maeda wzruszył ramionami.- No a
tak poza tym, coś ciekawego się zdarzyło? Praca w księgarni musi być strasznie
nudna...
Poczułem, że na moich policzkach
znów wykwitają rumieńce. Maeda oczywiście to
zauważył i pochylił się lekko, uważnie mi się przyglądając.
-
No co tam?- zapytał.- Coś się jednak dzisiaj wydarzyło,
moja żono?
-
N-nie nazywaj mnie tak!- mruknąłem karcąco.
-
Przecież to na żarty – powiedział uspokajająco mój
lokator.- Nie mam zamiaru się ustatkowywać, będę singlem do końca życia! No,
opowiadaj! Inaczej skończą nam się tematy do rozmów i będzie niezręcznie!
Milczałem przez chwilę, krojąc
pomidora. W sumie, nie musiałem ukrywać przed Maedą
dzisiejszych wydarzeń. No, przynajmniej nie wszystkich...
-
Dzisiaj... -zacząłem.- Ktoś powiedział, że
jestem...przystojny.
Maeda wrzucił na rozgrzaną
patelnię ryby w panierce i spojrzał na mnie uważnie.
-
To wszystko?- zapytał.
-
T-tak!- burknąłem.- Cóż, myśl sobie co chcesz, ale
poczułem się miło!
-
Hej, hej, nie denerwuj się tak – powiedział Maeda.- Po
prostu...nie sądziłem, że cieszy cię, gdy ktoś mówi coś tak oczywistego...
-
Oczywistego?- spojrzałem na niego.- Co masz na myśli?
-
Eee...eh...- Maeda westchnął ciężko.- Cóż...sam nie
wiem...znaczy, wiesz, ja też uważam, że jesteś przystojny! I to całkiem
normalne, że tak uważam, bo to prawda.
-
Uważasz, że jestem przystojny?- zapytałem z
niedowierzaniem.
-
No jasne.- Pierwszy raz ujrzałem na policzkach Maedy
delikatny rumieniec.
-
A nie, że jestem po prostu „ładny”, albo „piękny”, jak
kobieta?
-
Dlaczego miałbym porównywać twoją urodę do kobiety?-
Maeda zmarszczył brwi.- Jestem gejem, nie znam się na nich!
-
Oh...- znów poczułem gorące wypieki na twarzy. Wróciłem
do krojenia warzyw.
-
Oczywiście, nie znaczy to, że na ciebie lecę –
powiedział mój lokator.- Tak tylko mówię, żebyś nie myślał, że dobieram się do
pierwszego lepszego, przystojnego geja...
-
Nie przyszło mi to przez myśl – przyznałem.
-
To super – mruknął Maeda.- Idź się przebrać, zaraz
podam do stołu.
-
Oh...dobrze.
Odłożyłem nóż na deskę do
krojenia i umyłem ręce. Już miałem wyjść z kuchni, kiedy zatrzymał mnie głos
Maedy:
-
Fumi-chan, chciałbyś się ze mną przespać?
-
Eh?!- spojrzałem na niego, zdziwiony, przeklinając w
myślach te cholerne rumieńce. Jestem pewien, że w tym momencie wyglądałem jak
jeden z pomidorów, które niedawno kroiłem...
-
Pytam, czy chciałbyś się ze mną przespać?- powtórzył
spokojnie Maeda.
-
Yyy...cóż...- odwróciłem wzrok, patrząc na patelnię z
rybami.- Myślę, że...jeśli już miałbym to zrobić...to z tym, z kim zdecyduję
się być...na stałe...
-
Jesteś typem romantyka?
-
Nie, po prostu...- zburaczałem jeszcze bardziej.-
Może...może dla mnie jednak seks uprawia się z kimś, do kogo coś się czuje...i
kto czuje coś do mnie...
-
A gdybym ci powiedział, że dla ciebie się ustatkuję?
-
Wątpię, byś miał mówić to szczerze...- mruknąłem cicho.
Maeda patrzył na mnie przez
chwilę w milczeniu, a potem roześmiał się głośno.
-
Oh, rany, Fumi-chan! Naprawdę, za dobrze mnie znasz!
-
Znamy się tylko od dwóch miesięcy...
-
A jednak to wystarczająco długo, byś przewidział moje
zachowanie. Mam nadzieję, że wkrótce to ja będę tak dobrze znał ciebie!
Pokręciłem tylko głową z
westchnieniem i poszedłem do mojego pokoju, po raz setny
myśląc o tym, że nigdy nie zrozumiem Maedy.
"Chciałbyś się ze mną przespać?" Maeda xD Błagam cię xD
OdpowiedzUsuńNaoto spróbuj mi się jeszcze raz na oczy pokazać...
Dobra! Lecę dalej!
Shuzo-chan ♥
OdpowiedzUsuńJezu, jak ja kocham tego gościa... xD Że jest bezpośredni, to mało powiedziane... :p I chociaż zdziwiłabym się niemało, gdyby Fumi przystał na propozycję Maedy, to jednak nie mogę przeboleć, że mu odmówił. >.< Tak, wiem, mam pokręcone myśli. ^.^
Chciałabym zobaczyć to opowiadanie jako mangę... I całą tą akcję z drinkami w niej... Byłoby śmieszno.. >.<
Pozdrawiam cieplutko, resztę doczytam później..! ^.^ ♥
Cudowny rozdział :) i to chciałbyś się ze mną przespać mnie rozwaliło :)
OdpowiedzUsuń"- Nigdy nie zauważyłem, żebyś...- zacząłem, manewrując w powietrzu rękoma.
OdpowiedzUsuń- Ja też nie zauważyłem, żebyś ty „żebyś” – zaśmiał się Maeda" -najlepszy tekst ever xd