-
Właściwie, to możemy to też nazwać ucztą powitalną na
twoją cześć – powiedział Maeda, bujając w dłoni kubkiem z herbatą.
-
Hmm...co masz na myśli?- zapytałem.
-
No wiesz, kiedy tu zamieszkałeś, jakoś nie było czasu,
żeby zrobić imprezkę powitalną. A teraz mamy taką możliwość. Co prawda, z
dwumiesięcznym opóźnieniem, ale co tam.
-
Skoro tak mówisz – westchnąłem, przeciągając się.
Po sytej uczcie, i niezliczonej
ilości kubków herbaty parzonej przez Maedę, leżałem teraz
na podłodze pod kotatsu i wpatrywałem się w sufit. Maeda
siedział naprzeciwko mnie z jedną nogą zgiętą w kolanie, wpatrywał się w
szklane drzwi balkonowe.
-
Shuzo-kun, zrobisz mi herbatę?- zapytałem.
-
Znowu? Jeśli mamy to traktować jak imprezę powitalną,
powinniśmy napić się alkoholu!
Podniosłem się do pozycji
siedzącej i przetarłem dłonią oczy.
-
Nigdy mnie jakoś szczególnie nie ciągnęło do alkoholu –
mruknąłem.- Właściwie, to w całym moim życiu może ze dwa-trzy razy napiłem się
piwa.
-
Serio?!- niedowierzał Maeda.- Rany, Fumi-chan, jesteś
stanowczo zbyt porządny! Mam nadzieję, że to nie jest nic w stylu „Nie będę
palić, nie będę pić”?
-
Hmm...”nie będę palić” – powtórzyłem.- Pić mogę, ale
wcześniej po prostu nie było ku temu okazji.
-
No, to w takim razie teraz mamy idealną, co?- Maeda
uśmiechnął się do mnie i wstał z podłogi.- Pomóż mi posprzątać! Pozmywamy jutro
rano, a teraz zapraszam cię na drinka!
-
Na drinka?- powtórzyłem, zaskoczony.
-
Tak, na drinka – potwierdził Maeda.- Znam jeden fajny
bar w okolicy. Robią dobre i niedrogie drinki. Ja stawiam.
Westchnąłem cicho, wstając i
zbierając brudne talerze. Właściwie, to nie miałem nic
przeciwko drinkowi. W końcu nie zaszkodzi mi raz na jakiś
czas trochę się napić.
-
Ale jest tak zimno...- mruknąłem, kiedy ubieraliśmy się
w korytarzu.
-
Fumi-chan, czy ty marudzisz?- Maeda roześmiał się,
rozbawiony.- Nie znałem cię od tej strony! Mam nadzieję, że przy drinku
opowiesz mi o sobie trochę więcej.
-
Ehm...cóż...- zarumieniłem się lekko.
Znów znaleźliśmy się na zewnątrz,
a tam powitał nas mroźny powiew wiatru. Maeda
zamknął drzwi na klucz, po czym razem zeszliśmy po
zalodzonych schodach i ruszyliśmy ośnieżoną ulicą.
-
Gdzie jest ten bar?- zapytałem, by przerwać milczenie.
-
Kilka ulic dalej – odparł mój towarzysz.- Nie mają zbyt
dużo klientów nawet w soboty, ale dzięki temu będziemy mieli trochę
prywatności.
Przełknąłem ślinę. Może jednak
nie powinienem był się zgadzać na to wyjście. Przecież to
oczywiste, że nie będziemy rozmawiać o pieskach i kotkach. Z
pewnością chce mnie o coś zapytać.
Tylko o co?
Jeśli zacznie zadawać niewygodne
dla mnie pytania, znów zacznę się denerwować i jąkać.
W kłamaniu jestem tak dobry jak w patrzeniu komuś w oczy...
Bar, do którego po chwili
dotarliśmy nosił nazwę „Silver Eye”. Neonowy napis na szyldzie
mrugał co chwila, wydając z siebie irytujący, elektryczny
dźwięk. Czułem się jak w jakimś tandetnym horrorze.
Kiedy weszliśmy do środka,
poczułem delikatnie piżmowy zapach. Znaleźliśmy się w
wąskim, słabo oświetlonym korytarzyku, w którym jedynym
elementem godnym uwagi była wnęka w ścianie, gdzie stał wysoki mężczyzna ubrany
na czarno.
-
Witam panów – powiedział, kłaniając się.
-
Dobry – rzucił Maeda, ściągając z siebie płaszcz. Poszedłem
w jego ślady, a kiedy nasze okrycia zostały zabrane przez szatniarza i
otrzymaliśmy srebrną plakietkę z numerkiem, przeszliśmy korytarzem do większej
sali, urządzonej w czarno-czerwonych kolorach.
-
Wygląda trochę jak klub erotyczny...- mruknąłem do siebie,
a Maeda parsknął śmiechem.
-
Fumi-chan, czy ty wiesz, jak wygląda klub erotyczny?-
zapytał cicho, i, nie czekając na odpowiedź, poprowadził mnie do jednego z
boksów.- Usiądź i zaczekaj na mnie, zamówię nam drinki.
-
D-dobrze.
Siedząc na kanapie, obitej czerwonym,
skórzanym materiałem, wpatrywałem się w plecy
Maedy, który właśnie podszedł do baru i przywitał się ze
stojącym za nim przystojnym blondynem. Wyglądało na to, że się znali.
Uśmiechali się do siebie i rozmawiali o czymś, podczas gdy barman chwytał za
kolejne butelki i manewrował nimi nad ukrytą ladą.
Rozejrzałem się dyskretnie po
pomieszczeniu. Prócz mnie i Maedy mogło tu być około
dziesięciu osób. W dodatku sami mężczyźni. Przełknąłem
ślinę, zastanawiając się, czy nie jest to przypadkiem bar dla gejów. Niby nie
robiłoby mi to różnicy, jednak dobrze jest wiedzieć, gdzie się człowiek
znajduje.
-
Co tak patrzysz, ktoś ci wpadł w oko?
Podskoczyłem z cichym krzykiem i
zarumieniłem się lekko.
-
N-nie – mruknąłem.- Po prostu, pierwszy raz jestem w
takim miejscu...
-
Spokojna głowa, to kulturalne miejsce, nikt cię tutaj
nie zaczepi – powiedział Maeda, kładąc przede mną szklankę z błękitnym napojem.
-
Dlaczego błękit?- mruknąłem, nim zdążyłem się
pohamować.
-
Hm? Nie lubisz tego koloru?- Maeda wyglądał na zaskoczonego.-
Ten drink nazywa się „Blue Heaven”. Mój ulubiony, pomyślałem, że i tobie
zasmakuje. Spróbuj sobie. Ale jeśli przeszkadza ci kolor, zamówię coś innego.
-
Nie, nie...p-przepraszam – powiedziałem szybko, lekko
drżącą dłonią chwytając za szklankę. Najpierw Sora, a teraz Blue Heaven?
Wszyscy są przeciwko mnie...?
-
Nie musisz za wszystko przepraszać – mruknął z
uśmiechem, upijając łyk ze swojej szklanki.
Przełknąłem nerwowo ślinę i
spróbowałem swojego drinku. Na początku poczułem
dziwne drapanie w gardle, a po chwili przyjemne ciepło
rozchodzące się od klatki piersiowej na boki.
-
To...jakiś zagraniczny drink?- zapytałem.
-
Mhm.- Z twarzy Maedy nie schodził uśmiech. Obserwował
mnie aż zbyt uważnie zza swojej szklanki.- Dokładnie to z USA. Połączenie
wódki, blue curacao i lemoniady.
-
Ma...trochę pomarańczowy posmak.
-
Owszem.- Maeda zachichotał cicho.- Nie smakuje?
-
Nie, jest...jest dobry – skinąłem głową jakby na
potwierdzenie moich słów.- Znasz się na drinkach, Shuzo-kun?
-
Kiedyś chciałem zostać barmanem – powiedział Maeda.-
Zawsze interesowałem się zagranicznymi alkoholami. Sake jest dobra, ale jestem
typem człowieka uciekającego od tradycji. Lubię rozwijać swoje horyzonty. Ale
nie jestem alkoholikiem, raczej smakoszem alkoholowym.
-
A dlaczego nie zostałeś barmanem?- zapytałem.
Maeda wzruszył ramionami, bawiąc
się szklanką.
-
Sam nie wiem, dlaczego zrezygnowałem – powiedział.-
Chyba bardziej lubię siedzieć przy komputerze, to trochę bardziej korzystna
praca.
-
Rozumiem.
-
A ty, Fumi-chan?
Spojrzałem na niego pytająco zza
szklanki, upijając kolejny łyk rozgrzewającego trunku.
-
Kim chciałeś zostać?
-
Cóż...- wytarłem palcem kącik ust.- Cukiernikiem.
-
Cukiernikiem?- powtórzył zaskoczony Maeda.-
Ale...studiujesz malarstwo, prawda?
-
Tak. Lubię rysować.
-
Zrezygnowałeś?
-
Nie dostałem się – przyznałem z lekkim uśmiechem.
-
Hmm.- Maeda dokończył swojego drinka.- Może złożymy się
na jakiś mały piekarnik?
-
Eh?!
-
Z chęcią spróbowałbym twoich wypieków, Fumi-chan. Mogę
ci nawet pomóc.
-
M-myślę, że to niepotrzebny wydatek – mruknąłem,
wypijając szybko resztę drinka – czyli prawie pół szklanki. Odetchnąłem głęboko
i zakaszlałem.
-
Wiesz, mimo wszystko, to nadal wódka, opanuj się trochę
– zaśmiał się Maeda.- To co, chcesz teraz innego?
-
Innego?
-
Drinka – mruknął, mrużąc oczy.
-
Oh...już mi postawiłeś, więc chyba starczy...
-
W porządku, barman jest moim znajomym, zawsze daje mi
zniżki, więc możemy sobie zamówić po jeszcze jednym. A może wolisz coś
mocniejszego? Shot’a?
-
Shot’a?- powtórzyłem.- Co to takiego?
-
Coś podobnego, pijesz to na raz. Jeśli chcesz, może być
sama wódka.
-
Uhm...może za chwilę – mruknąłem.
-
Nie ma sprawy.
Westchnąłem cicho, podpierając
dłonią policzek. Czułem przyjemne ciepło w brzuchu i
gardle. Przesuwając palcem po krawędzi szklanki,
zastanawiałem się, czy jestem już pijany.
-
Byłeś u mamy?- zapytałem.
-
Tak.- Maeda skinął głową.- Musiałem tylko poczekać, aż
ojciec sobie pójdzie, bo, jak się okazało, też postanowił odwiedzić ją.
-
Nie rozmawiasz z tatą?
-
Pokłóciliśmy się, kiedy byłem jeszcze w liceum –
wyjaśnił Shuzo.- Od tamtej pory nasze rozmowy, o ile do jakichkolwiek
dochodziło, zawsze kończyły się ostrą kłótnią. W rezultacie, kiedy tylko
skończyłem szkołę, wyprowadziłem się. Teraz nie utrzymujemy ze sobą kontaktu.
Jesteśmy dla siebie zupełnie obcy. Nie zaprosił mnie nawet na swój ślub,
chociaż to akurat mi nie przeszkadza. Pewnie rozniósłbym cały dom...
-
Shuzo-kun, masz rodzeństwo, prawda?
-
Starszego brata – skinął głową.- Dzwoni do mnie głównie
w święta, czasem mnie odwiedza. Ale nie jesteśmy ze sobą jakoś szczególnie
zżyci. Wdał się w tatusia i stał się zapracowanym biznesmenem. Ale cóż to za
rozmowy przy kieliszku?
-
P-przepraszam...!
-
Przestań przepraszać, Fumi-chan.- Maeda znów się
roześmiał.- Po prostu teraz twoja kolej!
Przełknąłem ślinę, spuszczając
wzrok.
-
Masz rodzeństwo?
Skinąłem powoli głową.
-
Młodszą siostrę – odparłem.- I starszego, przyrodniego
brata, ale nigdy go nie poznałem. To syn mojego taty z poprzedniego związku.
-
Oh, młodsze siostrzyczki są urocze, co?
-
Zdecydowanie.- Uśmiechnąłem się do swoich wspomnień.-
Nie dało się jej ode mnie oderwać.
-
Nic dziwnego – zaśmiał się Maeda.- Szczęściara, że ma
takiego kochanego braciszka.
-
Cóż...
-
Zamówię te drinki. Naprawdę muszę się napić...
Odszedł do barmana, nim zdążyłem
choćby podnieść głowę. Znów wpatrzyłem się w
niego, jak zagaduje do swojego kolegi, a ten kiwa głową i
szykuje małe kieliszki, do których po chwili wlał przeźroczysty płyn.
Maeda odwrócił się do mnie i
skinął mi dłonią. Zamrugałem, zdezorientowany, po czym
podszedłem do nich niepewnie.
-
Fumi-chan, to jest Daisuke – przedstawił mi przystojnego
blondyna.
-
W-witam – mruknąłem, rumieniąc się lekko.
-
Cześć, Fumi-chan – powiedział z uśmiechem, opierając
się o ladę. W czarnych spodniach i rozpiętej u góry, białej koszuli wyglądał
wręcz zniewalająco.- Jak smakował drink?
-
Bardzo – zapewniłem, skinąwszy głową.- Był świetny...
-
To są właśnie shoty, Fumi-chan – powiedział Maeda,
obejmując mnie ramieniem i wskazując dwa kieliszki na ladzie.- Mam dla ciebie
propozycję. Zaprezentuję ci, w jaki sposób się to pije, a potem spróbujesz ty.
Następnie podejmiesz próbę pokonania mnie na czas. Spokojnie, nie jestem w tym
zbyt dobry. Jeśli ci się uda, wyjawię ci moją największą tajemnicę!
-
Chyba nie chcę jej znać...- mruknąłem z powątpieniem,
na co Daisuke roześmiał się lekko.
-
Będzie zabawnie, Fumi-chan! Dzisiaj świętujemy, mówiłem
ci. Raz na jakiś czas należy nam się odrobina przyjemności.
-
Ale...
-
No, Fumi-chan, daj spokój. Zaszalej trochę chociaż ten
jeden raz. Ciągle tylko chodzisz do szkoły, do pracy, i do domu spać, i tak
cały czas, odkąd tu jesteś...naprawdę chcesz, żeby twoje życie tak wyglądało?
Nie męczy cię ta monotonia?
Przełknąłem ślinę, zastanawiając
się nad jego słowami. To prawda, że wciąż byłem zajęty
szkołą i pracą, a do domu wracałem tylko po to, by się
najeść i wyspać. Ale dzięki temu potrafiłem skupić się myślami na tych właśnie
rzeczach, a nie rozwodzić się nad przeszłością.
Spojrzałem
na kieliszki, przypominając sobie to przyjemne ciepło wewnątrz mnie, które
poczułem po wypiciu drinku. Przygryzłem lekko wargę i skinąłem głową.
-
W porządku...ale tylko raz!
-
Jasne jak słońce!- powiedział Maeda, cały zadowolony.
Nie miałem pojęcia, w co się
pakuję.
***
-
Przypomnij mi, żebym nigdy więcej nie zabierał cię do
baru – westchnął ciężko Maeda, podrzucając mnie lekko na plecach.
Czułem ogromny zamęt w głowie.
Sam nie wiedziałem do końca, co się dzieje, oczy
zamykały mi się co chwila. Nasz powrót do domu wyglądał jak
urywki filmu.
-
Ciepło – wymruczałem cicho, mocniej obejmując Maedę.
-
Nie uduś mnie, Fumi-chan.
-
Mhm...
Otworzyłem oczy, kiedy poczułem,
że zsuwam się z jego pleców. Jak się okazało, byliśmy
już pod naszym mieszkaniem. Maeda, przytrzymując mnie jedną
ręką, drugą wygrzebał z kieszeni swoich spodni klucz i otworzył zamek.
Weszliśmy do ciepłego pomieszczenia.
Zsunąłem się po ścianie na
podłogę i zdjąłem z głowy czapkę, a potem szalik i rękawiczki.
-
Głowa mnie boli – mruknąłem.
-
Przepraszam – westchnął Maeda.- Gdybym mógł
przewidzieć, jak to się skończy, nie pozwoliłbym ci na powtórkę. Ale to też
twoja wina! W jednej chwili stoisz pewnie na nogach, i nagle osuwasz się,
bełkocząc, że tęsknisz za jakąś Aoi...
-
Moja...Aoi...
-
Co jest? Twoja dziewczyna?- burknął Maeda, pomagając mi
ściągnąć buty.
-
Siostrzyczka...- poczułem napływające do oczu łzy,
kiedy przypomniałem sobie jej pulchną, radosną buźkę. Shuzo ściągnął ze mnie
płaszcz i podniósł mnie, niczym księżniczkę. Objąłem go za szyję, wtulając
twarz w jego biały sweter.
-
Może powinieneś ją odwiedzić?- zaproponował, naciskając
łokciem klamkę mojego pokoju.
-
Na święta...- wymruczałem.
Maeda położył mnie ostrożnie na
łóżku i nakrył kołdrą. Usiadł na brzegu i westchnął.
-
Dasz radę zasnąć?- zapytał łagodnie.
-
Jesteś miły, Shuzo-kun – mruknąłem ze ściśniętym
gardłem.- Kiedy się tu wprowadziłem, strasznie się ciebie bałem...Czasami nadal
się ciebie boję, wyglądasz strasznie...
-
Uh! Wiesz, po pijaku jesteś zaskakująco szczery...
-
...ale jesteś miły. I właściwie, to lubię cię,
Shuzo-kun.
Patrzyłem na jego zamazaną
sylwetkę. Wpatrywał się we mnie, jak mi się zdawało, z
zaskoczeniem. Po chwili uśmiechnął się i pokręcił głową.
-
Jesteś niemożliwy, Fumi-chan. Ale dzięki. Ja też cię
lubię.- Wstał z łóżka.- To co, dasz radę zasnąć, tak?
Nie udało mi się już dłużej
wstrzymać łez. Zasłoniłem oczy i zacisnąłem zęby, głęboko
oddychając przez nos.
-
Fumi-chan...?
-
Nie...nie zniosę tego dłużej, Shuzo...- jęknąłem.
Poczułem nacisk na materac, ale nie odsłoniłem oczu.- Wciąż pamiętam...nie mogę
o nim zapomnieć...nie dość, że codziennie mam nad sobą te pieprzone niebo, to
wciąż, każdego dnia coś mi o nim przypomina...!- zaczerpnąłem głośno powietrza.-
Kochałem go...tak bardzo go kochałem...nie chciałem wiele...po prostu, żeby
wiedział, że zawsze będę stał u jego boku, zawsze znajdzie u mnie
pocieszenie...że będę przy nim, niezależnie od humoru, będę obok, gdy tylko
będzie mnie potrzebował...chciałem dać mu całego siebie...Nie musiał mi
odpowiadać! Nie musiał nawet odwzajemniać tych uczuć...chciałem tylko, żeby je
zaakceptował...Co powinienem zrobić, Shuzo? Co mam zrobić, żeby w końcu o nim
zapomnieć...?
-
Powinieneś...- zaczął Maeda po krótkiej chwili
milczenia.- ...ruszyć do przodu.
Odsunąłem dłoń, przecierając łzy
z twarzy i spojrzałem na niego.
-
Wiesz, ja też często wracam myślami do tego, co było –
powiedział, nie patrząc na mnie.- Jest wiele rzeczy, które przypominają mi o
przeszłości. Ale przede wszystkim liczy się dla mnie teraźniejszość. Wiesz, mam
fajnego lokatora, z którym lubię spędzać czas...i pracę, na której się skupiam.
Mam swoje małe hobby i swój nowy świat, parę nowych problemów i kilka nowych
przyjemności w życiu, gdzieś w głowie kołkują się nowe marzenia i cele, do
których pragnę dążyć. Jeśli nadal będę stał w miejscu, niczego nie osiągnę.
Nigdy nie stanę się tym, kim chciałbym być, wciąż będę tą samą osobą, podczas
gdy wszyscy naokoło będą się stawać coraz lepsi. Nie stój w miejscu, Fumi-chan.-
Maeda spojrzał na mnie, uśmiechając się.- Zmień coś w swoim życiu. Widzisz,
dzisiaj zrobiłeś pierwszy krok: upiłeś się. Chociaż, możliwe, że trochę
przedobrzyłeś...ale to dobry początek. Powoli, krok za krokiem, na pewno
będziesz coraz mnie myślał o tym, co było, aż w końcu oddasz się w zupełności
temu, co jest teraz. Rozumiesz, Fumi-chan?
Skinąłem głową, niezdolny, by
cokolwiek powiedzieć. Wydawało mi się, że rozumiem, co
Maeda chciał mi powiedzieć.
-
Mogę...liczyć na pomoc?- mruknąłem cicho.
-
Zawsze – odparł twardo.- Będę przy tobie, Fumi-chan, bo
ja sam jestem w podobnej sytuacji.
-
Dziękuję, Shuzo – szepnąłem z lekkim uśmiechem, czując
się coraz bardziej senny.- Jesteś wspaniały...
-
Głupek. Mów za siebie – wymruczał. Poczułem na czole
miękki dotyk jego warg.- Dobranoc, Fumi-chan.
-
Dobranoc...Shuzo-kun.
Maeda <3
OdpowiedzUsuńOn jest taki kosiany <3
Fumi się upił!
I był szczery!
Moja mama zawsze mówi "Jeżeli chcesz poznać od kogoś prawdę to go upij"
Kyaa~! *^* Słodko..! I tak myślałam, że Shuzo może się domyślać, co przeżył Fumi, bo miał podobnie albo coś w ten deseń... I "wuala" (nie wiem jak to się pisze, ale luj z tym), faktycznie, Maeda ma/miał tak samo, jak Fumi...
OdpowiedzUsuńNo nic, rozdział fajny, idę czytać dalej. ^.^
Uroczo i ochhhhhhhhhhhhhhhhhhh... Cudowne :)
OdpowiedzUsuńOoooo, KAAAWAAAII!! <3 <3 Jezusie, to było takie urocze <3 Upity Fumi, kochany Shuzo <3
OdpowiedzUsuń